wtorek, 19 lutego 2013

Kochane poniedziałki :)

W niedziele doświadczyłam, jak to jest być matką trójki dzieci. Przed tym dniem byłam przekonana, że to "bułka z masłem". Zaczęło się niewinnie od wieczornej kąpieli Leo, jak to większość niemowlaków nie przepada za tą czynnością, w związku z tym drze się niemiłosiernie już w trakcie rozbierania na przewijaku, bo i głodny już trochę, zimno mu i chyba czuje co się święci. W tym samym momencie Diabeł postanowił odrobić lekcje z angielskiego i oczywiście nie potrafił narysować plecaka i opisać po angielsku, co się w nim znajduje. Większą trudność sprawił mu rysunek :). I oczywiście przekrzykując Leo odpowiadałam na dręczące go pytania, nic to że niby-mąż prawie biegle włada tym językiem i byłby lepszą pomocą w tej kwestii. W tym samym momencie Fifi chciał mi coś koniecznie pokazać i domagał się jakiegoś konkretnego komentarza w tej sprawie, nawet nie wiem, o co chodziło, zerknęłam tylko i powiedziałam: Tak, super synku.
I jak to jest w ogóle, że dzieci zawsze podejdą do tego rodzica, który jest w tym czasie najbardziej zajęty??? One chyba tak specjalnie.
Po tej wieczornej małej masakrze stwierdziłam, że uwielbiam poniedziałki (pracując nienawidziłam ich), cisza, spokój, tylko ja i mały śpiący Leo.
Z drżeniem w sercu myślę już o następnym weekendzie.

1 komentarz:

  1. Ja też tak mam. :-) Po weekendzie jestem zmęczona jak koń po westernie.

    OdpowiedzUsuń